Pomimo, że od dzieciństwa wpajano mi zasady katolickie, pomimo, że sam w pewnym okresie dorosłego życia zaangażowałem się w propagandę kościelną, czułem jakiś wewnętrzny niepokój. Nie umiałem go zdefiniować. Wielokrotnie wertowałem biblię od deski do deski, mając merytoryczne przygotowanie, nie znajdowałem tu nic natchnionego ani objawionego. Wiele naszych bajek wydawało mi się bardziej wiarygodnymi, niż wersety biblijne. Patrząc na przypadek Salmana Rushdiego, podobnie jak on, zauważyłem, że stosuję się do szatańskich wersetów. Coraz bardziej przekonywałem się, że głoszone publicznie brednie o miłości, mają za zadanie ugłaskanie społeczeństwa, które w zdecydowanej masie, pojęcia nie ma, o tym, w co wierzy i co wyznaje. Popatrzcie zresztą drodzy czytelnicy na siebie. Czy zastanawialiście się kiedyś nad sensem naprędce odklepywanych paciorków, modlitewek czy innych litanijek, które ktoś napisał i nakazał wam stosować w kontaktach z bozią? Otóż to. Większość z Państwa, z całym szacunkiem, nie interesowała się tym co to za słowa, co one znaczą i czemu służą. Przyznajcie się, że nie macie bladego pojęcia o strukturze biblii, o księgach z jakich się składa, o treści wreszcie! W porównaniu ze świadkami Jehowy, wypadacie bladziutko. Kilka lat temu zaprosiłem tych domokrążców na dysputę , ale po kilkudziesięciu minutach zapędziłem ich w kozi róg znajomością biblii i umiejętnością kojarzenia faktów. Nie piszę tego, żeby się chwalić, tylko jako informację o moim zaangażowaniu  w swój rozwój duchowy.
Myślę,a nawet jestem przekonany, że to mój profesor historyk, Włoch z pochodzenia, Benedetto Bravo, zaszczepił we mnie ciekawość poznania słowiańszczyzny. To on, cudzoziemiec, powiedział, że jako Naród, fascynujemy się cudzymi dokonaniami, chełpimy się zmanipulowaną historią i nic nie robimy, żeby poznać prawdziwą wersję naszych dziejów. Mówił o trudnościach z dotarciem do źródeł, ale zachęcał do eksploracji. To on zachęcił mnie do napisania pracy, o poprzednikach chrześcijan, esseńczykach, z których wywodził się Jan zwany Chrzcicielem. Dzięki jego rozległej wiedzy i fascynacji słowiańskością, zainfekowałem się tą "chorobą".
 Mam prośbę do tych, którzy usiłują interweniować w moją apostazję, żeby przeżyli tyle co ja, poczytali tyle co ja i mieli tyle wyobraźni co ja. Tylko człowiek świadomy umie i może podejmować decyzje w sprawie wiary bądź niewiary, i to ma być jego osobista, suwerenna decyzja, a nie naciski rozbeczanego, bezrozumnego tłumu, wykonującego polecenia zdeprawowanych duszpasterzy. Pozdrawiam zdrowy rozsądek i jego posiadaczy, Ezoteriusz.

Popularne posty